wtorek, 27 maja 2014

A. Mularczyk, "Czyim ja żyłem życiem?"


A. Mularczyk, "Czyim ja żyłem życiem?".



   Mieliście kiedyś taką sytuację, że weszliście do biblioteki nie wiedząc kompletnie co chcecie wypożyczyć i na chybił trafił wzięliście jakąś książkę? A później ta niepozorna książka o mało atrakcyjnej okładce, PRL-owską nieciekawą czcionką drukowana, okazała się literaturą, którą pochłonęliście w kilka chwil? Gdybyście przyszli z zamiarem wyszukania czegoś atrakcyjnego, to na pewno ominęlibyście ją obojętnie. A tymczasem zapamiętaliście, zachwyciliście się i często wracacie do niej myślami? Ja miałam tak raz w życiu. Poszłam do biblioteki i z lenistwa postanowiłam, że zamknę oczy i wezmę tą książkę, którą chwyci moja dłoń. Ślepy traf padł na „Czyim ja żyłem życiem?” Andrzeja Mularczyka. Brzydka, stara okładka (jestem koneserem pięknych książek, nic na to nie poradzę), sfatygowany, szorstki papier i ten zapach PRLowskich woluminów. Okropne. Jednak wypożyczyłam. Może zachęcił mnie tytuł? Intrygujący, przyznacie.

„Czyim ja żyłem życiem?” to zbiór opowiadań o wojennym i powojennym losie Polaków. O miłości do człowieka, ziemi na której się wyrosło, Ojczyzny i wiary. Całość  łączy osoba dziennikarza, będącego narratorem zbioru. Wspólnym elementem jest również motyw tytułowy. Wszyscy ludzie opisywani przez autora, w którymś momencie życia dostrzegają, że przez wojnę, zawirowania historyczne i uczuciowe, żyją nie tym życiem, które  powinno stać się ich udziałem.  Albo też przez część swego życia wcale nie widzieli jego sensu, dopóki nie pojawił się ktoś, kto sprawił, że ich istnienie stawało się tak naprawdę ich, że dopiero wtedy prawdziwie zaczynali żyć.

   W opowiadaniu pierwszym, tytułowym „ Czyim ja żyłem życiem” głównym bohaterem jest Włoch Hugo Savini. Przez zawieruchę wojenną trafił do Polski i już w niej pozostał. Jego życie miało być życiem właściciela winnicy, a było życiem chłopa. Mimo osamotnienia, jakie odczuwał w Polsce, nie potrafił już żyć w swojej słonecznej Italii. Próba powrotu skończyła się jedynie tęsknotą za tym skrawkiem polskiej ziemi.
   Opowiadanie „Numer próbny”  przedstawia sytuację chłopów przesiedleńców na Ziemiach Odzyskanych. Nękani przez wysiedleńców niejednokrotnie byli ofiarami tragedii m.in. podpaleń. Jak Wołkowicz, który w ten sposób stracił żonę i syna. Winnego podpalenia Bazylego H. skazano na więzienie. Mężczyzna, świadom potworności swego czynu  zastanawia się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby nie uległ namowom ojca i nie zgodził się na ten haniebny czyn.
   W opowiadaniu „Cudownie ocalony” mamy przedstawiony mechanizm reżimu stalinowskiego i jego antagonistyczne działania w stosunku do jakiejkolwiek przynależności religijnej, w szczególności do Kościoła Katolickiego.  Mikołaj, cudownie ocalony przez Matkę Boską, zdeklarował się postawić Jej kapliczkę. Działania lokalnej władzy komunistycznej sprawiły, że z powodu maleńkiej kapliczki człowiek ten stał się przestępcą w świetle prawa, a wkrótce i całej wsi. Odwoływanie się do coraz wyższej instancji przynosiło jedynie jeszcze bardziej katastrofalne skutki.
   W opowiadaniu „Początek tematu” mamy ukazaną miłość i przywiązanie chłopa do rodzinnej ziemi.
   Kolejne opowiadania to historie miłosne. Przepiękne, tragiczne, i tak bardzo prawdziwie.  Być może dlatego, że pisał je mężczyzna, są one pozbawione patosu, cukierkowatości i infantylności. Niezwykle subtelna, delikatna narracja niejako odczarowuje smutną rzeczywistość, w której owym uczuciom przyszło rozkwitać.
   „Dni radości i pieczali Katarzyny Januszkowej” to nostalgiczna opowieść o niespełnionej miłości Stefana i Katarzyny. Podczas jego pobytu w Stanach została ona zmuszona do poślubienia niekochanego mężczyzny. Żyła nie tym życiem, które było jej przeznaczone, nie z tym człowiekiem, którego pragnęła. Opowiadanie to jest ciekawe podwójnie, ponieważ jest poniekąd swoistą miniaturką opisującą twardą rzeczywistość „pionierów” zasiedlających dzikie, głębokie lasy na Kresach.
   Historia „Każdy rodzi się boso”  - w tym opowiadaniu poznajemy historię Reginy i Leona. W czasie wojny dziewczyna zaopiekowała się chorym na tyfus żołnierzem. Po wojnie, mimo sprzeciwu rodziny pobrali się. Zaczęli wspólne życie nie mając absolutnie nic, poza sobą nawzajem. Regina mówi: „urodziłam się dla niego, w momencie, gdy go poznałam zaczęłam żyć”. Żeby zasłużyć na uznanie swojego mężczyzny, kobieta angażuje się w działalność społeczną. Zostaje radną, posłem. Niestety nie dostrzega, że jej starania przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Przez natłok obowiązków zaczyna się od niego oddalać.
   Opowiadanie „ Kreska – kropka – kreska” to również opowieść o miłości.  Przez miesiące, alfabetem Morse’a, stukając w ścianę więziennego muru poznawało się dwoje ludzi.
   „Ośmiokrotne powiększenie” to wyraz tęsknoty za rodziną, która wyrzeka się człowieka. Z kolei "Depozyt", jest dokumentem stalinowskiej rzeczywistości powojennej, gdy polowano na żołnierzy AK, szczuto ich, aresztowano, zabijano za „szpiegostwo” i „zdradę” Ojczyzny.  Jest to historia widziana oczami córki jednego z takich „zdrajców”.  Możemy przyjrzeć się cierpieniu rodzin aresztowanych, traumie, jaka pozostaje na całe życie.

   Książka Mularczyka poruszyła mnie do głębi. Jest surowa i liryczna zarazem. Zbiór tych opowiadań niejako przygląda się powojennemu życiu, pokazuje je w swoistej miniaturce. Mnogość poruszonych tematów i wielowątkowość sprawiają, że każdy znajdzie tutaj coś interesującego. Bo mamy tu okrucieństwo i miłość, biedę i pomyślność. "Czyim ja żyłem życiem?" jest jak tęcza, mieniąca się przeróżnymi kolorami. Od głębokich granatów rozpaczy, po intensywną czerwień miłości. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Versailles. Prawo krwi - czyli bladolice chłopaczki w Wersalu.

       "Versailles. Prawo krwi" - superprodukcja francuska z 2015 roku.    Wyprodukowano jedynie trzy sezony, bo było za drogo. Od...