poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Henryk Siemiradzki i Laurence Alma-Tadema. Wielbiciele świata antycznego.


   O sielankowym życiu marzy każdy z nas. Współcześni homo sapiens w grubych 90 % utożsamiają sielankę z posiadaniem określonej sumy pieniędzy. I nie jest to suma mała, jak czytelnik się domyśla :). Życie pozbawione zmartwień, trosk, kłopotów, uprzyjemnione wszelkiego rodzaju zachciankami w dużym stopniu zapewnia mamona. Okrutna jest to prawda.
   Sielanka ze swej definicji przedstawia uroki życia wiejskiego. Nie o tym zamierzam jednak pisać. Dziś będzie o scenach rodzajowych z okresu antycznego, widzianych oczami dwóch malarzy: polskiego i zagranicznego. Mimo, iż są to sceny właśnie rodzajowe, to nieodmiennie kojarzą mi się z wiejską sielanką, słodkim nieróbstwem i popołudniowym leniuchowaniem.

   Pierwszym artystą, którego twórczość przedstawię jest Lawrence Alma - Tadema. Jest to malarz reprezentujący akademizm, czyli jednym słowem technikę, technikę i jeszcze raz perfekcyjną technikę. Malarz ten ma dość ciekawą historię. Jako dziecko przeznaczony był do zawodu prawnika. Niespodziewanie zachorował, lekarze wydali błędną diagnozę - choroba nieuleczalna. Chcąc dziecku osłodzić ostatnie lata życia, rodzice Lawrence'a pozwolili mu wybrać to, czym lubi się zajmować najbardziej. Nasz chłopiec zajął się malarstwem. Jak się później okazało, choroba wcale nie była aż tak groźna. A nawet więcej, Lawrence całkowicie wyzdrowiał. Jednak o powrocie do zawodu prawnika, jego rodzice mogli już tylko pomarzyć. Ja tutaj widzę wyraźną ingerencję Siły Wyższej. Bóg zwyczajnie nie mógł pozwolić, aby taki talent się zmarnował, siedząc po nocach nad prawniczymi ustawami.

Lawrence Alma - Tadema, "Róże Heliogabala", 1888 r.                              

                                 


   "Róże..." to chyba najbardziej znany obraz tego malarza. Mamy tutaj przedstawioną zabawę, być może ucztę wyższej klasy, najpewniej patrycjuszy. Przyjęcie urządzone zostało przez tytułowego Heliogabala, czyli cesarza rzymskiego panującego w III w. Władca ten znany jest z tego, że głównym zajęciem, któremu całkowicie się poświęcał, były wszelkiego rodzaju rozrywki i orgie. Podczas puczu mającego go obalić, próbował uciec z pałacu cesarskiego ukryty w skrzyni. Zaniedbywany lud - niczym zdradzona kochanka - nie dał się oszukać i skrócił frywolnego cesarza o głowę. Wracajmy jednak do obrazu. Towarzystwo rozłożone na sofach i matach, zażywa odpoczynku (ciekawe, po czym :P). Scena przedstawia moment wysypania róż na ucztujących. Ich obfitość świadczy o bogactwie i wyrafinowaniu gospodarza. Damy leżące niżej - na matach -  prawie toną w powodzi wonnych płatków. Towarzystwo wyżej przygląda się tej scenie. Na twarzach gości nie widać jednak zachwytu, jedynie grymas zadowolenia i uprzejmego zainteresowania. Cóż, zepsutych bogaczy ciężko jest czymś olśnić.
   Na podziw zasługuje niezwykła staranność i perfekcja w odwzorowaniu płatków róż. Nie wiem, jak długo malarz malował swe arcydzieło, jednak musiało mu to zająć naprawdę sporo czasu. Wyraźny jest każdy detal, każda zmiana tonacji w kolorze, naturalność ułożenia kwiatów. Przepięknie wykonane są również wieńce na głowach ucztujących, czy też wachlarz z białych piór trzymany przez kobiecą postać w środkowej, dolnej części obrazu. Płótno jest idealne do podziwiania dla ludzi lubiących skupiać się nad szczegółami i rozbierać dzieło malarskie na części.


Lawrence Alma - Tadema, "Czytając Homera", 1885 r.


                                  


    Kolejny obraz naszego malarza przedstawia trzech młodzieńców oraz pewną damę, oddających się przyjemności płynącej z lektury pasjonujących dzieł Homera. Od zarania dziejów człowiek lubił słuchać opowieści. I z równym zapałem je snuł. Starożytny świat bardzo cenił sobie gawędziarzy, bajarzy, a ich kunszt krasomówczy był bardzo pożądaną rozrywką. Nie inaczej było i w wiekach późniejszych. Toż to było prawie jak kino! Tyle, że z użyciem wyobraźni. 
Młodzieniec na podwyższeniu, ubrany w jasną tunikę z zapałem i entuzjazmem szeroko gestykulując, opowiada historię pięknej Heleny i rozpętanego przez nią krwawego konfliktu, tudzież raczy zainteresowaną młodzież fascynującymi przygodami Odysa i jego upartej wędrówki do domu. A publiczność z zaciekawieniem słucha. Mamy tu chłopca, który leży na podłodze wpatrzony w opowiadającego. Podparty łokciem wydaje się być całkowicie skoncentrowany na opowieści. Głębiej w tle znajduje się para zakochanych. Młodzi również słuchają, jednak złączone dłonie i leniwa poza dziewczyny każą sądzić, że jest to dla nich lekka, dość nieistotna rozrywka, urozmaicająca leniwy dzień. Dla chłopca, od opowieści ważniejsza jest dziewczyna, a dla dziewczyny chłopiec. Nie ma w nich tego zasłuchania, które charakteryzuje młodzieńca leżącego na podłodze.


Lawrence Alma - Tadema, " Wśród ruin", 1902 - 1904 r.




 "Wśród ruin" to bardzo uroczy obraz, namalowany w rożnych tonacjach błękitu, o wybitnie morskim, śródziemnomorskim klimacie. Płótno przedstawia antyczną damę ubraną w tunikę przepasaną kunsztownym szalem spacerującą po ruinach. Mamy tu do czynienia z bardzo elegancką kobietą. Misterna fryzura, wysmakowana biżuteria i zdobiona szata pozwalają nam sądzić, że jest to patrycjuszka - kobieta wysokiego rodu. 
Sam obraz ma doskonale wyważone proporcje. Postać ludzką z prawej strony równoważną dzikie kwiaty z lewej. Płótno jest namalowane w soczystych, kontrastowych kolorach. Biel ruin i bladość damy przełamuje ciemny, głęboki kolor morza. Kiedy patrzę na ten obraz to pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, to: czystość, przejrzystość przedstawionej sceny, no i pewien ledwo dostrzegalny sentymentalizm.

   Artystą, który również upodobał sobie sceny rodzajowe z okresu antycznego był nasz polski malarz Henryk Siemiradzki. Znany najbardziej z dwóch płócien: "Pochodnie Nerona" i "Dirce chrześcijańska". Ukończył Wydział Matematyczno - Przyrodniczy, by później - mając już zdobyty NORMALNY zawód - kształcić się w Petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wiele podróżował po Europie, na krótko osiadł we Włoszech, gdzie mógł podziwiać jeden z bardzo rzadkich żywiołów - wybuch Wezuwiusza. 30 - letni Henryk ożenił się ze swoją 18 - letnią kuzynką i powrócił do Polski. Pod koniec życia stracił mowę. Jest jednym z wybitnie zasłużonych kulturze polskiej malarzy, chociaż przez wielu współczesnych kolekcjonerów uznawany jest on często za malarza rosyjskiego.



Henryk Siemiradzki, "Przy fontannie", ?




   "Przy fontannie" to obraz, przedstawiający rodzinną sielankę. Ojciec przekomarza się z dzieckiem, siedzącym na ramionach matki. Kolory płótna nie są tak intensywne i kontrastowe, jak przy twórczości Alma - Tadema. W moim odczuciu dobrze obrazują gorącą, nieco senną porę sjesty. Krajobraz jest nieco zakurzony, przyblakły, jakby pokonany przez siłę słońca. Odczucie to potęguje charakterystyczny, po mistrzowsku oddany cień drzew i roślinności, którymi malarz okrył całą dolną część kompozycji. Jako ciekawostkę mogę dodać, że obraz ten został sprzedany w 2011 roku za drugą, co do wysokości - jeśli chodzi o płótna tego malarza - sumę 301 250 tysięcy funtów. Za 523 200 tysięcy funtów, w roku 2005 poszedł obraz Siemiradzkiego "Linoskoczek".


 Henryk Siemiradzki, "Taniec wśród mieczów", 1880



   "Taniec wśród mieczy" to jeden z najbardziej znanych płócien tego malarza w świecie sztuki, choć w Polsce Siemiradzkiego bardziej kojarzy się z malarstwa historyczno - religijnego.
Scena przedstawia  taniec nagiej kobiety wśród równo umieszczonych, wbitych w ziemię mieczy. Dostarcza ona rozrywki bogatym patrycjuszom. Każdy z gości uhonorowany został różanym wieńcem. Gośćmi są tylko mężczyźni. Kobiety jedynie akompaniują nagiej odalisce. Rozrywka, którą dostarczył gościom gospodarz jest typowo męska. Kobiety i broń. Oba obiekty równie niebezpieczne dla mężczyzny, równie zgubne, a jednocześnie tak fascynujące i pociągające, że nie sposób się ich wyrzec.

Henryk Siemiradzki, "Sielanka rzymska. Łowienie ryb", 1885 - 1889



   Tutaj mamy typową, klasyczną sielankę. Wieś, cisza, zakłócana jedynie szumem rzeki i ludzie oddający się przyjemnościom. Nigdy nie rozumiałam fenomenu łowienia ryb. Cóż, co człowiek, to inne gusta. Wracając do obrazu, to warto zwrócić uwagę na piękne odtworzenie kory powalonego drzewa oraz przycienionej roślinności.

   Wiosna w tym roku była wyjątkowo uparta. Dopiero od kilku dni możemy cieszyć się cieplejszą pogodą. Jako że czas pędzi nieprzerwanie, to ani się obejrzymy, a nastanie lato. I  my wszyscy będziemy mogli również chociaż w małym stopniu oddać się błogiemu, letniemu leniuchowaniu. Tony róż raczej nikt na nas nie wysypie, ale sam spacer po ogrodzie, czy nad brzegiem rzeki może być równie przyjemny. Czego nam wszystkim życzę:)

Versailles. Prawo krwi - czyli bladolice chłopaczki w Wersalu.

       "Versailles. Prawo krwi" - superprodukcja francuska z 2015 roku.    Wyprodukowano jedynie trzy sezony, bo było za drogo. Od...