A. Mularczyk, "Czyim ja żyłem życiem?".
Mieliście kiedyś taką sytuację, że weszliście do biblioteki
nie wiedząc kompletnie co chcecie wypożyczyć i na chybił trafił wzięliście
jakąś książkę? A później ta niepozorna książka o mało atrakcyjnej okładce,
PRL-owską nieciekawą czcionką drukowana, okazała się literaturą, którą
pochłonęliście w kilka chwil? Gdybyście przyszli z zamiarem wyszukania czegoś
atrakcyjnego, to na pewno ominęlibyście ją obojętnie. A tymczasem
zapamiętaliście, zachwyciliście się i często wracacie do niej myślami? Ja
miałam tak raz w życiu. Poszłam do biblioteki i z lenistwa postanowiłam, że zamknę
oczy i wezmę tą książkę, którą chwyci moja dłoń. Ślepy traf padł na „Czyim ja
żyłem życiem?” Andrzeja Mularczyka. Brzydka, stara okładka (jestem koneserem
pięknych książek, nic na to nie poradzę), sfatygowany, szorstki papier i ten
zapach PRLowskich woluminów. Okropne. Jednak wypożyczyłam. Może zachęcił mnie
tytuł? Intrygujący, przyznacie.
„Czyim ja żyłem życiem?” to zbiór opowiadań o
wojennym i powojennym losie Polaków. O miłości do człowieka, ziemi na której
się wyrosło, Ojczyzny i wiary. Całość
łączy osoba dziennikarza, będącego narratorem zbioru. Wspólnym elementem
jest również motyw tytułowy. Wszyscy ludzie opisywani przez autora, w którymś
momencie życia dostrzegają, że przez wojnę, zawirowania historyczne i
uczuciowe, żyją nie tym życiem, które
powinno stać się ich udziałem.
Albo też przez część swego życia wcale nie widzieli jego sensu, dopóki nie
pojawił się ktoś, kto sprawił, że ich istnienie stawało się tak naprawdę ich,
że dopiero wtedy prawdziwie zaczynali żyć.
W opowiadaniu pierwszym, tytułowym „ Czyim ja żyłem
życiem” głównym bohaterem jest Włoch Hugo Savini. Przez zawieruchę wojenną
trafił do Polski i już w niej pozostał. Jego życie miało być życiem właściciela
winnicy, a było życiem chłopa. Mimo osamotnienia, jakie odczuwał w Polsce, nie
potrafił już żyć w swojej słonecznej Italii. Próba powrotu skończyła się
jedynie tęsknotą za tym skrawkiem polskiej ziemi.
Opowiadanie „Numer próbny” przedstawia sytuację chłopów przesiedleńców
na Ziemiach Odzyskanych. Nękani przez wysiedleńców niejednokrotnie byli
ofiarami tragedii m.in. podpaleń. Jak Wołkowicz, który w ten sposób stracił
żonę i syna. Winnego podpalenia Bazylego H. skazano na więzienie. Mężczyzna, świadom
potworności swego czynu zastanawia się,
jak wyglądałoby jego życie, gdyby nie uległ namowom ojca i nie zgodził się na
ten haniebny czyn.
W opowiadaniu „Cudownie ocalony” mamy przedstawiony
mechanizm reżimu stalinowskiego i jego antagonistyczne działania w stosunku do
jakiejkolwiek przynależności religijnej, w szczególności do Kościoła
Katolickiego. Mikołaj, cudownie ocalony
przez Matkę Boską, zdeklarował się postawić Jej kapliczkę. Działania lokalnej
władzy komunistycznej sprawiły, że z powodu maleńkiej kapliczki człowiek ten
stał się przestępcą w świetle prawa, a wkrótce i całej wsi. Odwoływanie się do
coraz wyższej instancji przynosiło jedynie jeszcze bardziej katastrofalne
skutki.
W opowiadaniu „Początek tematu” mamy ukazaną miłość i
przywiązanie chłopa do rodzinnej ziemi.
Kolejne opowiadania to historie miłosne. Przepiękne,
tragiczne, i tak bardzo prawdziwie. Być
może dlatego, że pisał je mężczyzna, są one pozbawione patosu, cukierkowatości
i infantylności. Niezwykle subtelna, delikatna narracja niejako odczarowuje
smutną rzeczywistość, w której owym uczuciom przyszło rozkwitać.
„Dni radości i pieczali Katarzyny Januszkowej” to
nostalgiczna opowieść o niespełnionej miłości Stefana i Katarzyny. Podczas jego
pobytu w Stanach została ona zmuszona do poślubienia niekochanego mężczyzny.
Żyła nie tym życiem, które było jej przeznaczone, nie z tym człowiekiem,
którego pragnęła. Opowiadanie to jest ciekawe podwójnie, ponieważ jest poniekąd
swoistą miniaturką opisującą twardą rzeczywistość „pionierów” zasiedlających
dzikie, głębokie lasy na Kresach.
Historia „Każdy rodzi się boso” - w tym opowiadaniu poznajemy historię Reginy
i Leona. W czasie wojny dziewczyna zaopiekowała się chorym na tyfus żołnierzem. Po wojnie, mimo sprzeciwu rodziny pobrali się. Zaczęli wspólne życie nie mając absolutnie nic, poza sobą nawzajem. Regina mówi: „urodziłam się dla niego, w momencie, gdy go poznałam zaczęłam żyć”. Żeby zasłużyć na uznanie swojego mężczyzny, kobieta angażuje się w
działalność społeczną. Zostaje radną, posłem. Niestety nie dostrzega, że jej
starania przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Przez natłok obowiązków
zaczyna się od niego oddalać.
Opowiadanie „ Kreska – kropka – kreska” to również
opowieść o miłości. Przez miesiące,
alfabetem Morse’a, stukając w ścianę więziennego muru poznawało się dwoje
ludzi.
„Ośmiokrotne powiększenie” to wyraz tęsknoty za rodziną,
która wyrzeka się człowieka. Z kolei "Depozyt", jest dokumentem stalinowskiej
rzeczywistości powojennej, gdy polowano na żołnierzy AK, szczuto ich,
aresztowano, zabijano za „szpiegostwo” i „zdradę” Ojczyzny. Jest to historia widziana oczami córki
jednego z takich „zdrajców”. Możemy
przyjrzeć się cierpieniu rodzin aresztowanych, traumie, jaka pozostaje na całe
życie.
Książka Mularczyka poruszyła mnie do głębi. Jest surowa i
liryczna zarazem. Zbiór tych opowiadań niejako przygląda się powojennemu życiu, pokazuje je w swoistej miniaturce. Mnogość poruszonych tematów i wielowątkowość sprawiają, że każdy znajdzie tutaj coś interesującego. Bo mamy tu okrucieństwo i miłość, biedę i pomyślność. "Czyim ja żyłem życiem?" jest jak tęcza, mieniąca
się przeróżnymi kolorami. Od głębokich granatów rozpaczy, po intensywną
czerwień miłości.